Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział IV: Całkiem ciekawie...


W końcu nowy rozdział! Przepraszam, za to, że tak późno.
Komentarze mile widziane ;)
Pozdrawiam ;*

Jak to? To nie możliwe. To chyba jakiś sen. On żartuje… Po Wielkiej Sali wędrowały
takie odgłosy, każdy uczeń był wstrząśnięty, a po chwili te pomruki zamieniły się w jeden wielki hałas. Dyrektor nie mógł pozwolić na takie zachowanie uczniów w czasie jego przemówienia.
-PROSZĘ O CISZĘ!!- powiedział Dumbledore wyraźnie akcentując każdy wyraz. Dzięki temu, że miał do gardła przytkniętą różdżkę a chwilę wcześniej użył zaklęcia, które miało podobne działanie jak mikrofon, cały zamek i nie tylko usłyszał te słowa.- Dziękuje.- odparł już normalnym głosem.- Tak, ta wiadomość zaskoczyła nas, nauczycieli tak samo jak was. Jednak jak na razie są to tylko przypuszczenia, nie dajmy się po nieść emocjom. Według Ministerstwa w minimalnym stopniu maleje liczba urodzeń czarodziei.- Fakt. Pierwszorocznych było dużo choć gdyby porównać ich z poprzednimi rocznikami byli zaledwie malutką grupą.- Jednak są też inne powody tego, że Hogwartowi grozi zamknięcie- kontynuował dyrektor.- W Wielkiej Brytanii powstała nowa szkoła magii, która hm… według niektórych wpływowych osób  jest lepsza od naszej szkoły z tradycjami…- Było można zauważyć, że w oczach nauczycieli pojawiły się łzy, które chcieli ukryć, niestety w bardzo nieumiejętny sposób.- Tak więc proszę was, drodzy uczniowie spędźcie ten rok w miłej atmosferze… Ślizgoni…Gryfoni…To między wami są największe kłótnie, które nie mają najmniejszego sensu. Każdy z was jest kimś wyjątkowym, nie ważne czy jego rodzice są bogaci czy biedni, są czarodziejami czystej krwi czy mugolami… Czy wolisz grać w quidditcha czy czytać książki… Wszyscy powinniście się nawzajem szanować i mam nadzieję, że w tym roku się to stanie. Niech te osoby, które są za tym żeby zamknąć tą wspaniałą szkołę, zobaczą jak u nas jest wspaniale… Ach, ale się rozgadałem. Na pewno jesteście potwornie głodni, a więc…Żarcie na stoły.- klasnął  w ręce, a na stołach pojawiły się pyszności.

***
                                                                                                                   
     - To straszne.- powiedziała Hermiona nakładając sobie ciasta z jabłkami.
- Cooo?- rzekł Ron, który miał buzię pełną czekoladowych babeczek.
- A to, że mogą zamknąć naszą szkołę. Szkołę, która istnieje od wieków. Ludziom w Ministerstwie chyba się w głowach poprzewracało. Przecież…- już zaczynała swój długi wywód, ale w słowo wszedł jej Harry.
- Hermiono, słyszeliśmy wszyscy dobrze to, co powiedział Dumbledore. Są, to na razie tylko przypuszczenia, więc nie powinniśmy się aż tak nakręcać
- Tak, tak. Jednak uważam, że trzeba będzie coś z tym zrobić…

***

- Trochę to dziwne, no nie?- Zapytał Blaise
- Niby co, Zabini?- zapytał Draco.
- To, że tak ni stąd ni zowąd chcą zamknąć naszą szkołę. Twój ojciec nic ci o tym nie mówił?  
- Może mówił, może nie. Nie pamiętam, niezbyt interesuje mnie jego praca… Moje życie też chyba jego nie interesuje.- odpowiedział młody Malfoy. Jego rodzice wychowywali go w dość chłodny sposób. Matka była nieco łagodniejsza, ale ojciec chciał, żeby jego syn wyrósł na prawdziwego arystokratę. Według niego to, że jego syn ma czystą krew czyni go lepszego od innych. Nie obchodziło go to, że jego syna w szkole uważają za chłodnego drania.- Zabini spojrzał się na niego, dobrze wiedział jak wygląda sytuacja w rodzinie Draco. Znał go przecież od dziecka. Pokiwał tylko głową i powiedział:
- To będzie się trzeba czegoś dowiedzieć…- uśmiechnął się do kumpla a na twarzy Malfoya zawitał łobuzerski uśmiech.

***

- Panno Granger- powiedziała McGonagall, która szła w stronę wychodzący z Wielkiej Sali Gryfonów. Hermiona przepchała się przez czwartoklasistów i znalazła się obok pani profesor.
-Tak?
- Pani prośba o to, żeby dalej mogła mieszkać w dormitorium, w tym, którym mieszka pani od początku.- powiedziała opiekunka Gryffindoru. Hermionie jako prefektowi naczelnemu przysługiwało prywatne dormitorium jednak ona wolała zostać na „starych śmieciach”.
- Och to wspaniale. Dziękuje bardzo.- uśmiechnęła się do pani profesor i ruszyła biegiem za swoją przyjaciółką- Ginny.
- GINNY!- krzyczała za nią, ale ruda widocznie nic nie słyszała. Nagle Gryfonka na kogoś wpadła.
- Przepraszam, moja wina- powiedziała Granger.
- Nic się nie stało- odpowiedział Zabini, bo to właśnie na niego wpadła. Nie mógł być pewien czy to usłyszała, bo dalej goniła pannę Weasley.
-No nareszcie. Krzyczałam za tobą, a ty jakbyś była głucha- powiedziała zdyszana Hermiona
- Sory, gadałam z Ronem to dlatego.- odpowiedziała Ginerwa robiąc przy tym słodkie oczy, które miały jej pomóc przeprosić przyjaciółkę.
-Okej, okej wybaczam.- odpowiedziała Granger.- idę powiedzieć nowe hasło.- przepchnęła się przez uczniów domu lwa i do portretu Grubej Damy powiedziała: Czekoladowe żaby.
-Wszyscy słyszeli? Czekoladowe żaby to nasze hasło- powiedziała do Gryfonów.
Weszła jako pierwsza, a za nią pierwszoroczni których oprowadziła po całej posiadłości. Następnie udała się do swojego dormitorium, gdzie czekały na nią koleżanki. Pogadały chwilę o różnych rzeczach a potem głównym tematem stali się chłopacy:
- Wielu chłopaków się pozmieniało powiedziałabym, ze niezłe ciacha z nich- powiedziała Levander
- Jakoś nie zwróciłam na to uwagi.- odpowiedziała jej Hermiona.
- Taki Draco…- wtrąciła Parvati
- Ee tam, nic szczególnego z niego.- rzekła Granger, a po pomieszczeniu rozległ się dźwięk zdziwienia.
- Co?! Tylko, że to „nic szczególnego” patrzyło się na ciebie przez całą ucztę.- powiedziała Brown
- Nic takiego nie zauważyłam.
- Bo ty to tylko nowe książki zauważasz.- powiedziała Ginny, a przyjaciółka odpowiedziała jej spojrzeniem, które mogłoby zabić.
- Dajcie już spokój, robi się późno powinniśmy iść już spać.- powiedziała zawsze uporządkowana Hermiona, a reszta dziewczyn powoli wchodziła do swoich łóżek.
            Kiedy panna Granger znajdowała się już po ciepła i miękką kołdrą wzięła w rękę plan zajęć i pomyślała: Ten rok zapowiada się całkiem ciekawie… Większość lekcji mam ze Ślizgonami…